piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 45.

Tris
- Jak się czujesz? – pytam Tobiasa, na jego twarz wypełza leniwy uśmiech. Oplatam go rękami mocnej w pasie. Siedzimy oparci o mur otaczającym Chicago i obserwujemy prace Serdecznych.
- Tutaj jest tak spokojnie. – odpowiada cicho, wpatrzony w dal. – Mógłbym żyć tak cały czas.
- Nagle odezwały się w tobie wątpliwości z wybraniem właściwej frakcji? – w odpowiedzi chłopak przytula mnie do siebie mocniej. Siedzę między jego nogami i opieram się plecami o jego klatkę piersiową. Zamykam oczy i odchylam głowę do tyłu. – Masz rację, też bym tak chciała. – głęboko zaciągam się świeżym powietrzem. Na razie nikt nas nie zauważył. Wymknęliśmy się po cichu z siedziby. Warta na murze nadal obowiązuje, lecz jest ona mniejsza. Od 5 do 10 ludzi. Nie ma już zagrożenia, ale Agencja zawsze może wymyślić coś niespodziewanego. Tak jak to było z bombą. Podnoszę głowę do góry, żeby zobaczyć Tobiasa. Moim ciałem wstrząsa lekki śmiech kiedy orientuję się, że śpi. Nie wierzę, ja nigdy nie usnęłabym na twardym, zimnym betonie. Postanawiam na razie go nie budzić. Jak najdelikatniej odsuwam się od jego brzucha, żeby mieć dostęp do zamka kurtki. Widziałam, że rano nie założył podkoszulka. Moim oczom ukazuje się płomień Nieustraszoności wytatuowany na jego boku. Mimowolnie wyciągam rękę do góry i zaczynam śledzić palcem poszczególne płomyki. Brzuch Tobiasa twardnieje i zaciskam powieki, zła na siebie, że jednak go obudziłam. Czuję jak chwyta mnie za rękę, która nie wiem dlaczego, nadal tkwi na jego skórze. Otwieram jedno oko, żeby sprawdzić jak się zachowa. Uśmiecha się lekko i przyciąga do siebie.
- Zawsze możesz mnie tak budzić. – szepcze w tył mojej szyi. Po moich plecach przebiegają przyjemne dreszcze. Nie panując nad odruchami odchylam głowę na bok, rozkoszując się dotykiem jego ust na mojej skórze. Ramiona Tobiasa zaczynają się trząść i domyślam się, że to ze mnie tak się śmieje. Mrużę oczy i odwracam głowę do tyłu.
- Co? – jego odpowiedzią jest jeszcze głośniejszy śmiech. – Dobra, śmiej się dalej. Mi to obojętne czy nas usłyszą. – kiwam głowę w stronę farm, i uśmiecham się do niego wyzywająco. Jego twarz poważnieje. – Co jest? Już nie jest tak zabawnie? – patrzę na niego, unosząc wysoko brwi.
Zaciska zęby.
- To o czym pomyślałem nie jest śmieszne w znaczeniu o którym myślisz. Śmiałem się tylko z przyjemności jaką dają mi ostatnio spędzone dni. Nigdy nie myślałem, że będę kiedyś tak żyć. – jego wzrok staje się nieobecny. Jedno w nim się nie zmieniło. Tak szybko potrafi przejść z poważnego w pełnego radości i na odwrót. Przejeżdżam palcem po jego wargach, a na koniec składam delikatny pocałunek w kąciku jego ust.
- No to pozostaje się nam tylko cieszyć. – Szepczę patrząc mu prosto w oczy. Nasze usta dzielą milimetry. Powstrzymuję się przed ponownym pocałowaniem go i znowu wtulam się w jego szerokie ramiona. – Właśnie. Odnośnie zabawy. Jesteś pewien, że dobrym wyborem było powierzyć organizację wesela Zeke’owi i Christinie? Trochę się boję co mogą wymyślić. - Na jego twarzy nareszcie pojawia się uśmiech.
- Nie, nie jestem pewien. Ale będzie niespodzianka. Zresztą nieważne jakie będzie wesele. Ważne, kto będzie stał ze mną przy ołtarzu. – łypie na mnie porozumiewawczo, ze śmiechem powoli wykręcam się z jego uścisku. Nie chcę opuszczać jego ciepłych objęć, ale musimy już wracać. Staję na równe nogi, Tobias głośno wzdycha i z jękiem podnosi się z betonu. Ruszam przed siebie nie oglądając się do tyłu. Gdy schodzimy z muru, Tobias chwyta mnie za rękę i przyciąga bliżej do siebie. O tak, zdecydowanie mogłabym tak żyć. Dochodzimy do torów na czas. Pociąg jedzie swoim stałym tempem – 60km/h. Zaczynam biec, a Tobias podąża zaraz za mną. Wskakuję do wagonu bez najmniejszego problemu i bez najmniejszych obawy wychylam się aby zobaczyć jak wskakuje mój chłopak, poprawka - narzeczony. Uśmiecham się na to określenie. Nadal nie mogę uwierzyć, jakim cudem wszystko się ułożyło. Unoszę brwi gdy widzę jak Tobias już prawie dobiega do wejścia. Przewracam oczami w taki sposób aby to widział i wyciągam do niego rękę. Widzę jak kącik jego ust się unosi, chwyta moją dłoń i wskakuje do pociągu.
- Twoja kondycja nie czuje się najlepiej. – wykrzywiam usta w ironicznym uśmiechu.
-Cicho. - Tobias pcha mnie na ścianę i mocno całuje. Wplątuję ręce w jego włosy i przyciskam go do siebie mocniej. Wiatr smaga mnie po twarzy. Tobias przesuwa usta na moją szyję, a ja wreszcie mogę złapać oddech. Oczy mam zamknięte i nie mogę się powstrzymać. Śmieję się głośno.
- Ja też jestem szczęśliwy. – Tobias szepcze mi do ucha. Czuję na karku igiełki, które rozpływają się po całym moim ciele. Słyszę nasze przyspieszone oddechy nawet poprzez huk wiatru. Ściskam go za kołnierz koszuli i pogłębiam pocałunek. Tobias chwyta mnie za uda i podnosi, oplatam go nimi w pasie. Zarzucam mu ręce na szyję i przyciskam do siebie. Każdy milimetr mojego ciała należy do niego. Wsuwam ręce za jego kurtkę i przesuwam nimi po jego gorącym torsie. Czuję jak drży. Odrywam się od niego i widzę, że po jego policzkach płyną łzy.
- Tobias? – patrzę przerażona w jego szkliste oczy. Uśmiecha się do mnie poprzez zasłonę łez i przyciska usta do moich warg. Czuję ich słony smak. Chwytam go za szczękę i odsuwam od siebie. Wpatruję się w jego oczy i widzę w nich najwspanialszą rzecz na świecie. Miłość. Teraz to ja go do siebie przyciskam. Tobias zaciska pięści z tyłu, na mojej kurtce i nie wiem jak to jest w ogóle możliwe, ale znajduję się jeszcze bliżej niego.
- Tak bardzo Cię kocham. – szepcze mi w usta, a ja rozchylam wargi i proszę o więcej.
- I dlatego bierzemy ślub. – dyszę. Oboje głośno oddychamy, a jego dotyk staje się coraz bardziej odważniejszy. Czuję jak pytająco zahacza palcami o zamek mojej kurtki. Tylko się uśmiecham i w odpowiedzi przygryzam mu dolną wargę.
                                                                     ***
Nalegałam żebyśmy wrócili do Nieustraszoności drogą, którą idą Nowicjusze. Tobias bardzo niechętnie, ale się zgodził. Teraz stoimy nad ziejącą dziurą w ziemi, a Tobias mocno ściska moją dłoń.
- Spokojnie. – patrzę na niego, nadal nie mogąc zrozumieć jego lęku.
- Spokojnie to ja mogę spać. – warczy, a ja powstrzymuję śmiech, żeby go nie rozdrażnić.
- Na trzy. – odliczam i lekko pcham Tobiasa w przód. Z jego ust wyrywa się zduszony krzyk, a ja krzywię się na ten dźwięk. – Dasz radę.
Tobias nie odwraca się w moją stronę. Opiera ręce na murze, który jest krawędzią budynku. Podchodzę i kładę dłoń na jego ramieniu.

- Dasz radę. – powtarzam dobitniej. Robię dwa kroki w tył i czekam. Chłopak powoli się prostuje i stawia nogę na murku. Słyszę jego mamrotanie ale nie rozumiem słów. Sam musi zebrać się na odwagę. W pewnym momencie gwałtownie zrywa się do przodu i znika mi z oczu. Dochodzę do wniosku, że inaczej nie dałby rady tego zrobić. Zadziałał na podstawie: decyzja i działanie. Odliczam dziesięć sekund i również skaczę. Tobias już czeka na mnie przy siatce. Z uśmiechem od ucha do ucha wyplątuję się z niej i podchodzę do Tobiasa.
- Było aż tak źle?
- Nie. Było jeszcze gorzej. – patrzy na mnie kpiąco, ale w jego oczach widzę jeszcze ślady szoku. Obejmuje mnie w talii i idziemy do najbardziej oczywistego miejsca – Jamy. Nikt nie będzie podejrzewał, że gdziekolwiek się wymknęliśmy. Tobias wychyla głowę na korytarz i gestem ręki każe mi za sobą iść. Skręcamy w następną alejkę i stajemy jak wryci. Christina, Shauna, Zeke, Daniel wpatrują się w nas powstrzymując uśmiechy. Robię się czerwona, czuję jak bucha we mnie gorąco. Spoglądam do góry na Tobiasa, a on po sekundzie szybko kiwa głową. Zrywamy się biegiem w stronę z której przyszliśmy i biegniemy okrężną drogą do naszego apartamentu. Tobias śmieje się na głos i wygląda tak młodo. Tak jak wszyscy powinniśmy wyglądać. Nic z tego co nas spotkało nie powinno się wydarzyć. Ale przetrwaliśmy to, i teraz możemy cieszyć się naszym zwycięstwem.

Taki szczęśliwszy rozdział :D 

5 komentarzy:

  1. Super :) taki spokojny rozdzial, ale oby ten spokoj dlugo im towarzyszyl ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział. Taki spokojny z porównaniu z innymi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podobało! Wyszło bardzo naturalnie. Jak zwykle zadbałaś o najdrobniejsze szczegóły

    OdpowiedzUsuń
  4. Doczekałam się buziaczków ;)
    Tego mi było trzeba w Nowym Roku :*

    OdpowiedzUsuń