niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 53.

Tobias
Wszyscy zbierają się dookoła małego, okrągłego stolika. Mieści się na nim tylko 3 – piętrowe czekoladowe ciasto.
Zaciskam usta. Na szczycie tortu narysowany jest znak Nieustraszoności. Nie mam pojęcia jak oni to zrobili. Wiem natomiast, że muszę jak najszybciej zjeść jego kawałek. Stoimy z Tris przed ciastem, Christina podaje mi nóż.
- Tylko nim we mnie nie rzucaj. – szepcze Tris, parskam śmiechem, teraz pewnie wszyscy patrzą na mnie jak na idiotę. Dobra lubię ciasto, ale nie aż tak żeby się z niego śmiać. Mam ochotę powiedzieć, że to przez Tris, ale tylko kręcę do siebie głową. Ostrożnie wykrawam jeden kawałek i kładę go na lśniący czystością talerzyk, który podstawia mi Shauna. Polewa spływa po bokach i rozlewa się po brzegach naczynia. Przełykam napływającą do ust ślinę. Słyszę jak Tris dziwnie, nierównomiernie oddycha i domyślam się, że ona po prostu się ze mnie śmieje. Obracam się i szarpię ją do przodu za ramię, żeby stanęła obok mnie. Jej ręka oplata mnie w talii.
- Uważaj bo Ci żyłka pęknie. – mruczy. Zagryzam wargę żeby nie wybuchnąć śmiechem. Christina szturcha mnie od tyłu i podaje talerzyk z łyżeczkami i ciastem. Szybkim ruchem odbieram go z jej rąk. Odwracam się do Tris i przysuwam do niej przysmak Nieustraszonych. Unosi brew i niby to obojętnym ruchem zabiera łyżeczkę. Równocześnie wkładamy sobie nawzajem po kawałeczku do ust. Tris zaczyna się śmiać i lekko się pochyla przez co zanim trafiam ciastem do jej ust, cały jej nos zostaje umazany czekoladową polewą. Zataczam się od śmiechu.
- Jak nie nożem, to ciastem. – burczy, doprowadza mnie to już do granic możliwości, Tris próbuje wytrzeć czekoladę wierzchem dłoni, ale ja zabieram jej dłoń. Patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
- Mam ochotę na jeszcze trochę tej polewy. – szepczę i całuję ją nieco powyżej ust. Potem zjeżdżam do jej warg. Tris odwzajemnia pocałunek. Odsuwam się od niej, nie mogąc przestać się uśmiechać. Przekręcam się na pięcie do tyłu i ze zgrozą stwierdzam, że ponad połowa ciasta jest już zjedzona.
- Nie bój się, oni nie mają tego na co dzień. Pozwól im się cieszyć. – Tris odzywa się zza moich pleców. Wydymam dolną wargę i ściągam brwi.
- Ej no, podobno mieliśmy tutaj coś oblewać. – odzywa się Daniel, opiera się o stół na którym leżą dwa szampany, parę piw i wódka. Obracam się w stronę Tris i kiwam do niej głową w stronę Daniela i Zeke’a, którzy już zabrali się za otwieranie szampana.
- No dobra, jedziemy! – Krzyczy Christina, ktoś kto operuje sprzętem muzycznym puszcza coś głośnego, pasuje do sytuacji, dodaje energii. Elliot podbiega do nas z 8 kieliszkami. Ustawia je na stole, a Kate zaczyna rozlewać wódkę. Wszyscy natychmiast zabieramy swój przydział i wznosimy ręce do góry. Słońce już prawie całkiem zaszło. Kiedy kieliszki błyszczą w świetle księżyca, doznaję olśnienia. Wszyscy mają już ręce przy ustach więc gwałtownie wystrzelam ręką w stronę kieliszka Tris. Wódka rozchlapuje się na podłogę, Tris stoi cały czas w takiej pozycji jak wcześniej tylko tym razem jej dłoń jest pusta. Powoli odwraca głowę w moją stronę.
- Cztery? – słyszę w jej głosie pewnego rodzaju szok. Każda para oczu obserwuje mnie teraz ze zdziwieniem.
- Nie zapomniałaś o czymś? – unoszę brwi, nie chcę o tym mówić przy wszystkich, ponieważ to by było za wcześnie. Tris nadal spogląda na mnie nic nie rozumiejąc. Wzdycham.
- Dziecko. – jej ręka wędruje do ust.
- Co?! – Christina i Shauna równocześnie rzucają się w naszą stronę. Zeke, Daniel i Elliot oczywiście wypili swoją działkę.
- O mój Boże. Zapomnieć o ciąży. – słyszę jej pełen paniki szept. Siadam na brzegu stolika i zakładam ręce na piersi.
- Było blisko. – mamroczę. Nawet bardzo blisko. To trzeci miesiąc. Może i jeden kieliszek by nie zaszkodził, ale nie chcę mieć powtórki z poprzedniego razu.
- Tris? – patrzę na nią. Nadal nie ruszyła się z miejsca. Podnosi na mnie wzrok.
- Dzięki. 
- Do usług.– uśmiecham się lekko.
- No cóż, przynajmniej będę Was pilnować. Żebyście nic sobie nie zrobili. – mówi rozluźniona, ale widzę w jej oczach żal. Tak, też byłbym zły gdybym nie mógł napić się na własnym ślubie.
- Fajnie, że nam powiedzieliście. – prycha Christina. Gromię ją wzrokiem, a ona natychmiast załapuje.
- Może kontynuujmy? – woła Zeke. Kiwam do niego głową. Podchodzę do Tris i całuję ją w czoło.
- Wszystko w porządku?
- Tak. – posyła mi blady uśmiech.
- To nasze wesele, nie powinnaś być smutna.
- Tylko nie pij tyle, żebym potem nie była w stanie zanieść cię do łóżka.
- Mogę nie pić w ogóle, jeśli to ci poprawi humor.
- Baw się. Nic mi nie jest. – całuje mnie w policzek. Chwytam jej brodę i całuję w usta.
- Mówiłem Ci, że pięknie wyglądasz?
- Raczej tak. – jej twarz się rozjaśnia.
- No to pięknie wyglądasz. – śmieję się i mocno ją przytulam.
- Chodźmy się bawić. Daniel wszystko pochłonie.
- Nie pozwolę mu na to. – mówię, ciągnę Tris za sobą ale słyszę jeszcze jakiś pomruk. – Mówiłaś coś?
- Zobaczę Cię prawdziwego.
- Tak, to się jeszcze okaże. – marszczę brwi, poważnieję. Wyciągam rękę, a w nią od razu wpada pierwszy kieliszek.


Tru tu tu tu... Ja ty tylko wrzucam rozdziały... tu tu tuu... okej no, jeszcze je piszę.... tu tu tuuu. 
<3 Dziękuję, za opinie i za to, że czytacie :*

10 komentarzy:

  1. Zarabiscie
    Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Też zapomniałam o dziecku XD Tobias jak zawsze wie, co dla Tris najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki, że codziennie dodajesz :)
    To dla mnie mega radość :D :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe jaki będzie prawdziwy Cztery :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie rozdział na twoim fanfic o Sheo na wattpadzie?
    Tak z ciekawości XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie wiem, ale jestem e trakcie pisania
      :P

      Usuń
    2. A kiedy tu będzie kolejny rozdział?

      Usuń