wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 42.

Tris
„Nie chcę, żebyś dłużej była moją dziewczyną” słowa Tobiasa odbijają się echem w mojej głowie. Pierwszą reakcją jest strach, że już nie chce ze mną być, ale zaraz potem nadchodzi niezrozumienie, ponieważ Tobias za dużo razy zapewniał mnie, że mnie kocha, aby teraz po prostu zerwać. Moje usta otwierają się w zdziwieniu, kiedy widzę poważną minę Tobiasa. Widzę napięte mięśnie jego szczęki i jak pociera się w zmieszaniu po karku. Altruizm już zawsze w nas pozostanie, gdzieś głęboko ale zawsze będzie. Robi mi się żal Tobiasa, tego jak się męczy, próbując coś powiedzieć. Robię krok do przodu i po prostu go przytulam.
- Wiesz chociaż co chcę powiedzieć? – otwieram oczy i marszczę brwi. Odsuwam się.
- Nie ważne – odpowiadam.
- Myślę, że jednak ważne. – uśmiecha się nieśmiało i przyciąga mnie do pocałunku. Wyciągam rękę aby objąć Tobiasa za szyję ale on nagle odrywa swoje usta od moich. Opuszcza wzrok niżej, na mój obojczyk. Odkrywa tatuaż i przesuwa kciukiem po kolei, po każdym z trzech kruków. Wciągam powietrze. Może on tego nie odczuwa, ale jego dotyk sprawia, że moje ciało zaczyna płonąć. Z powrotem nasuwa bluzkę na swoje miejsce i palcem unosi mi brodę zmuszając mnie żebym na niego popatrzyła.
- Beatrice, czy zostaniesz moją żoną? – Czuję jak moje usta otwierają się na kształt litery O. Tobias patrzy na mnie poważnie, a jego spojrzenie jest pełne miłości, troski i pożądania. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek dojdzie do takiej chwili, że dożyję takiej chwili. Zaciskam szczękę, próbując zmyć idiotyczny wyraz mojej twarzy.
- Tak. – szepczę. W moich oczach bez ostrzeżenia pojawiają się łzy. Tobias ociera je rękawem swojej kurtki i lekko całuje mnie w policzek. Sięga ręką do tylnej kieszeni i wyciąga z niej małe pudełeczko. Moje oczy otwierają się szerzej na widok pierścionka, który się w nim znajduje. Ręce Tobiasa się trzęsą i z niemałą trudnością chwyta pierścionek i zakłada mi go na palec serdeczny. Z moich ust wychodzi coś pomiędzy szlochem, a śmiechem. Tobias bierze mnie w ramiona i z nosem wciśniętym w mój obojczyk szepcze.
- Dziękuję. – jego głos drży. Lekko się śmieję. Tak mało słów sprawiło tyle szczęścia. – Idziemy świętować? W sumie, to mam ochotę z tobą zatańczyć. – kącik jego ust drga w uśmiechu.
- Z przyjemnością – uśmiecham się. Tobias chwyta mnie za rękę i sprowadza z mostu. W jamie zebrało się jeszcze więcej ludzi. Wszyscy tańczą, krzyczą albo piją alkohol przy barze. Przeciskamy się przez tłum i gdy znajdujemy się w samym jego środku Tobias przyciąga mnie do siebie i zaczynamy powoli się kołysać. Mimo, że rytm w jakim się poruszamy nie pasuje do tempa piosenki, nie zwracamy na to zbytniej uwagi. Uśmiecham się wtulona w silne ramiona Tobiasa. Zastanawiam się czy obchodzą go Nieustraszeni, którzy się nam teraz przyglądają. W końcu nie na co dzień widuje się spokojnego Cztery, który na dodatek tańczy. Unoszę głowę do góry w ciemności szukając jego ust. Tobias spogląda na mnie w dół i pochyla się żeby ułatwić mi zadanie. Nasze wargi łączą się w długim, wilgotnym pocałunku. Gdy mijają kolejne 3 piosenki Tobias w końcu się ode mnie odsuwa i bierze za rękę. Domyślam się gdzie nas prowadzi i przyspieszam kroku. Mocniej ściskam jego dłoń i śmiejąc się, zaczynamy biec do naszego apartamentu.

Tobias
Budzę się i odkrywam, że Tris na mnie patrzy. Uśmiecham się, a ona pochyla głowę i lekko całuje mnie w usta.
- Dzień dobry. – mówi cicho.
- Rzeczywiście, jest dobry, skoro zostałem powitany w taki przyjemny sposób. – podciągam się na ramionach i przejeżdżam ręką po dość dużym już zaroście. Odkąd tu przyjechaliśmy, nie miałem czasu się ogolić. – Długo już nie śpisz?
- Jakieś 5 minut. Nie chciałam Cię budzić – Tris opada na poduszkę i opuszkami palców kreśli jakieś wzory na mojej klatce piersiowej. Chwytam jej dłoń i delikatnie całuję.
- Musimy się ubierać. Dzisiaj zebranie. – Tris zaciska usta w cienką linie. – Ja też się stresuję. Zauważ, że to tylko dwie do trzech godzin. Potem możemy robić co chcemy. – uśmiecham się lekko i głaszczę ją po policzku, próbując pocieszyć w jakikolwiek sposób. Tris wzdycha i podnosi się z łóżka.
- No to chodźmy. Trzeba jeszcze wszystkich zwołać. – Tris podnosi ręce do oczu i widzę jak obraca w dłoniach obrączkę. – A znając Christinę, nie obejdzie się bez pisków. – przewraca oczami i idzie do łazienki. Śmieję się i obserwuję całą drogę jaką przebywa Tris. W końcu zmuszam się do wyjścia spod ciepłej kołdry i idę po jakąś bluzę. Nadal śpimy w ubraniach, to nawyk którego nie da się od tak porzucić. Zaczynam smażyć jajka, gdy Tris wychodzi z toalety.
- Skończysz za mnie? – rzucam przez ramię. Odpowiedzią jest pocałunek w policzek ale Tris teatralnie odsuwa się i chwyta za usta.
- Tak wiem, właśnie idę się ogolić. – uśmiecham się i celowo przejeżdżam brodą po jej policzku. Tris przewraca oczami i podchodzi do patelni śmiejąc się pod nosem. Z ręcznikiem na biodrach wychodzę z łazienki. Już nie mogłem wytrzymać, gdy czułem jakie zapachy niosą się z kuchni. Gdy wychodzę zza progu zauważam, że wszystko jest już gotowe, a Tris siedzi przy stole i wcina swoją porcję jajecznicy.
- Taka byłaś głodna, że na mnie nie zaczekałaś? – wchodzę i opieram się o ścianę.
- Siedziałeś w tej łazience dłużej ode mnie. I tak, wyobraź sobie, że taka byłam głodna. – po tych słowach teatralnie napycha sobie do buzi przeraźliwie wielki kawałek jajka. – Mmmm, jakie pyszne. – przełyka i rozciąga usta w szerokim uśmiechu. – Będziesz tak stał i patrzył czy zamierzasz w końcu do mnie dołączyć? – unosi brwi. Śmieję się i podchodzę do stołu. Siadam naprzeciwko Tris, ale nagle coś w jej zachowaniu się zmienia.
- Tris? Co się stało? – marszczę brwi chwytając widelec do ręki.
- Chyba nic. To znaczy coś się stało. Ale nic złego. Chyba. – patrzę na nią coraz bardziej nie rozumiejąc o co jej chodzi.
- Możesz prościej? – odkładam sztućce i całą swoją uwagę skupiam na Tris. 
- Miałam Ci to powiedzieć, wczoraj… ale właściwie to sama się wczoraj o tym dowiedziałam. Cara chciała mnie przebadać, ponieważ bała się o tą ranę po nożu. I przy okazji wyszło coś nowego… - Widzę jak Tris się czerwieni. Nerwowo rozmazuje jajko po talerzu. Nagle do mnie dociera. Prostuję się na krześle.
- Jesteś w ciąży. – mówię bez tchu.

Tris
Kiwam głową. Nie mam pojęcia czy to dobrze czy źle. Nagle Tobias zrywa się z krzesła, sprawiając, że wywraca się ono do tyłu i w jednej chwili znajduję się w jego objęciach. Zaczynają nachodzić mnie czarne myśli. Boję się, że znowu coś pójdzie nie tak.
- Tym razem się uda. – Tobias szepcze, całując mnie w czoło, tak jakby czytał mi w myślach. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę. – podnoszę głowę do góry i widzę jak Tobias się uśmiecha, ale w jego oczach zauważam także niepokój, który dobrze znam. Ja odczuwam taki sam. Będzie on nam towarzyszyć już do końca. – Jednego nie rozumiem.
- Czego? – pytam i opieram się o jego klatkę piersiową.
- Skoro ten mężczyzna przeszył Ci brzuch nożem, jakim cudem dziecko ocalało?
To samo pytanie zadałam Carze.
- Podobno wiedział gdzie musi ciąć, w końcu był lekarzem. Tak stwierdziła Cara. – tłumaczę i obserwuję jak ciężko przyswoić mu tą informację. Też na początku nie mogłam tego zrozumieć, ale po dłuższej rozmowie z Erudytką uznałam, że w jakimś stopniu jest to możliwe. Chłopak bierze głęboki oddech i przerywa ciszę:

 – Dobra, chodźmy bo się jeszcze spóźnimy. – Tobias wypuszcza mnie z ramion i całuje w policzek.
- Nic nie zjadłeś. – zatrzymuję go zanim zrobi pierwszy krok w stronę drzwi.  – Aż tak źle nie gotuję.
- Gorzej. – Tobias uśmiecha się i nie odrywając ode mnie oczu wsuwa całą jajecznice od ust. Śmieję się i idę do szafy. Wyciągam stare czarne dżinsy i kurtkę i rzucam je Tobiasowi.
Gotowi zmierzamy do Pire. Tam ustaliliśmy zbiórkę. Ze smutkiem spoglądam na stanowisko do robienia tatuaży. Trzeba znaleźć nowego tatuażystę. Kręcę głową i uwalniam się od przykrych myśli. Na widok znajomych uśmiecham się, ale w przypływie strachu chowam za siebie rękę z obrączką. Nie wstydzę się tego, w żadnym wypadku, ja po prostu boję się reakcji Christiny, ale gdy tylko się do niej zbliżam, już wiem, że się czegoś domyśla. Otwiera buzię, żeby coś powiedzieć, ale ja zakrywam jej usta dłonią.
- Christina, najpierw proszę Cię o spokój, dobrze? – patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami udając niewiniątko. Biorę głęboki oddech i wyciągam rękę zza pleców. Oczy Christiny rozszerzają się do granic możliwości, czuję jak ktoś szarpię mnie za rękę.
- Tris?! Czy on Ci się…? – to Shauna, a jej usta są otwarte w niemym zdziwieniu. Odrywam rękę od ust Christiny i obie zaczynają piszczeć, jednocześnie mnie ściskając. Są ode mnie większe, dlatego musi to bardzo dziwnie wyglądać. Pewnie mnie nawet spod nich nie widać.
- Wczoraj. – mówię i zdobywam się na uśmiech.
- I dopiero teraz nam to mówisz?! – Christina wydaje się oburzona, ale zaraz potem znowu zaczyna podskakiwać w radości. Postanawiam na razie nie mówić im o ciąży. Po prostu nie chcę zapeszać. Po paru minutach zmierzamy na tory kolejowe i oczekujemy na przyjazd pociągu.

Nie jestem zadowolona. Jestem bardzo niezadowolona. No po prostu nie mogę jakoś składnie złożyć myśli Tris. Uhhh! 
Mam chociaż nadzieję, że Wam się podobało i aż tak bardzo nie widać tych niedociągnięć :/ 
Dziękuję za Waszą aktywność :***

11 komentarzy:

  1. Nie wiem co ci się nie podoba? Jest naprawde dobry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie czytania Niezgodnej dla przypomnienia i Kurde Tris jest strasznie poważna. I tak trochę myślę że przesadzam z ich nadmierną radością i wgl. Dlatego takie mam wątpliwości XD Nie wiem jak to wygląda , dlatego opinie są dla mnie bardzo cenne i dziękuję za twoją ;) :D

      Usuń
  2. Rozdział dobry. Trochę żałuję, że nie opisałaś jak "swiętowali" w aparamencie ;) Jeśli chodzi o Tris dla mnie właśnie dobrze ją pokazujesz jest jak w książce nie wiem czy to dla Ciebie komplement, ale dla mnie na +. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się wpleść co nie co, aby Ci to wynagrodzić :D :* Dziękuję ^.^

      Usuń
  3. No to troszkę się rozpiszę...
    Jeśli chodzi o mnie to uważam, że dobrze opisujesz jej przemyślenia, rozterki i zachowania. Tris w każdej książce się trochę "rozkęcała" i u Ciebie w każdym nowym rozdziale też widać te zmiany, zresztą słusznie to podkreślasz w kwestach które wypowiada/myśli Cztery. Myślę, że Ty poprostu fajnie rozbudowałaś postać Tris. Dla mnie w Niezgodnej ona była chwilami zbytnią Sztywniaczką :) Żeby nie było zbyt słodko to dla mnie te dziecko nie jest potrzebne, ale jak do tej pory mam wrażenie że panujesz nad faubłą i nie zrobisz z nich rodziców co siedzą w pieluszkach, papkach i kaszkach. :D :* ps. Fajnie że odpisujesz pod komentarzami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za twoje słowa. <3 Na pewno wezmę wszystko pod uwagę. O ciążę nie ma co się martwić i na pewno nie będą takimi rodzicami :D. Wcześniej nie miałam czasu odpisywać, ale gdy widzę wszystkie opinie i reakcje, to teraz dla mnie czysta przyjemność i radość :D <3 Dziękuję :*

      Usuń