poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 41.

2 dni później.

Tobias
Nowicjusze zjawią się za około 3 tygodnie. Jutro jedziemy do siedziby Erudycji. Jestem co do tego sceptycznie nastawiony. Nie wiem jak na to zareaguje Tris. Czas, który tam spędziła nie zaliczał się do przyjemności. Mi też nie będzie tam zbyt komfortowo. Właśnie zmierzam do naszego apartamentu. Jestem mokry i muszę się przebrać, ponieważ około godzinę ćwiczyłem na sali z Zeke’m i Gusem. Był z nami Amar, ale on nie brał udziału w treningu. Miło, że wrócił do nas z Agencji. Teraz w końcu nie musi się ukrywać. Na spotkaniu będzie pięciu przedstawicieli z Agencji i po siedmiu z każdej frakcji. Razem wybierzemy po trzech liderów. Wspólnie się naradziliśmy i zdecydowaliśmy, że do Erudycji pojedziemy ja, Tris, Zeke, Shauna, Amar, Christina i Daniel. Mimo że Daniel nie przebywał w Nieustraszoności, stwierdziliśmy, że nadaje się na jej członka. W końcu docieram do naszego mieszkania i bez zawahania otwieram drzwi.
- Tris? – przekraczając próg jednocześnie ściągam wilgotny podkoszulek. Już od pewnego czasu czujemy się pewniej w swoim towarzystwie. Zaglądam do łazienki, ale nigdzie jej nie znajduję. Pewnie wyszła gdzieś z Shauną. Ściągam resztę ubrań i wchodzę pod prysznic. Po kąpieli wyciągam z lodówki kawałek czekoladowego ciasta i idę pod szafę, żeby włożyć odpowiedni strój. Dotykam wybrzuszenia w tylnej kieszeni moich spodni. Myślę, że już jestem gotowy. Teraz pytanie czy ona jest. Wybieram czarny, w miarę elegancki sweter. Biorę głęboki oddech i wychodzę z mieszkania. Póki mam odwagę, aby to zrobić, muszę znaleźć Tris.
Pierwszym celem jest apartament Christiny. Pukam do drzwi i cierpliwie czekam na otworzenie drzwi.
- Cześć, jest tutaj Tris? – uśmiecham się lekko gdy za progiem ukazuje się Christina. Ma mokre włosy, a jej mina wyraża zakłopotanie. Marszczę brwi nie rozumiejąc o co jej chodzi, aż wreszcie odkrywam powód jej zmieszania. Zza jej pleców wyłania się Daniel owinięty w pasie ręcznikiem. Próbuję powstrzymać śmiech i wychodzi z tego pojedyncze parsknięcie. Zakrywam dłonią usta i patrzę na Christinę przepraszająco.
- Nie, nie ma. – Mimo, że pochodzi z Prawości na jej twarzy wykwita rumieniec. Zawstydziłem Prawą. Sukces.
- To… ja nie będę przeszkadzał. – uśmiecham się przepraszająco cały czas próbując przestać trząść się ze śmiechu. Christina tylko patrzy na mnie z konsternacją i zamyka drzwi. Odwracam się i kręcąc głową zmierzam w stronę jamy. Jest nas tutaj coraz więcej. Myślę, że ilość członków Nieustraszoności wreszcie wróciła do normy i życie znowu przypomina takie, jakie wiedliśmy wcześniej. Z tą różnicą, że teraz jesteśmy bezpieczni. W jamie puszczono muzykę i zanosi się na imprezę. Nigdy nie brałem w takim czymś udziału. Po prostu mnie to nie bawiło. Zobaczymy czy tym razem się to zmieni. Mimo że tak myślę nie za bardzo chce mi się w to wierzyć. Przeciskam się przez grupę krzyczących i śmiejących się Nieustraszonych. Wchodzę na schody i próbuję dostrzec małą blondynkę kręcącą się wśród rozszalałego tłumu. W końcu ją dostrzegam, ale znajduje się tam gdzie najmniej spodziewałem się ją znaleźć. Szybkim krokiem ruszam w stronę mostu nad przepaścią. Idę od przeciwnej strony dlatego Tris od razu mnie zauważa.
- Hej. – mówię cicho, starając się nie zakłócić spokoju jaki tutaj panuje. Z dala od głośnej muzyki i wrzasków. Tylko szum wody. Idę w ślady Tris i opieram się o barierki.
- Hej. – odpowiada, ale nie odwraca wzroku od potoku rwącej rzeki.
- Coś się stało? – pytam odgarniając jej kosmyk włosów za ucho. Jej włosy są już prawie takiej samej długości jak dawniej, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Tris chwyta moją rękę i splata nasze palce.
- W sumie to nic. Tylko myślę nad przeszłością. – ja też wbijam wzrok w przepaść.
- Tak, jest nad czym myśleć. Ale lepiej tego nie robić. Tris, nie możesz cały czas patrzeć wstecz. To nie działa na naszą korzyść. Lepiej myśl o tym co jeszcze nas czeka. Nareszcie możemy odetchnąć.
- Może i tak. – jej głos przechodzi w szept i zapada między nami cisza. Po jakimś czasie Tris ją przerywa.- Chcę być instruktorem,

Uśmiecham się lekko.
- Musimy wymyślić Ci przydomek. – mówię. Od mojego przyjścia ani razu na siebie nie spojrzeliśmy. Potok nas zahipnotyzował. Jest w tym coś relaksującego.
- Tris już Ci się znudziło? – dostrzegam na jej twarzy cień uśmiechu.
- Nie, ale może być zabawnie. – śmieję się z tego w jaki sposób wypowiedziała to zdanie.
- Powinnam zgłosić się do Amara. To spec od ksywek. – na dźwięk tego imienia w mojej głowie pojawia się pomysł.
- Już wiem.
- Hm? – Tris zachowuje się tak spokojnie. To do niej nie podobne. Takie… inne.
- Sześć. – szeroko się uśmiecham. Spoglądam na Tris z nadzieją, że w końcu na mnie spojrzy. Podnosi wzrok i gdy tylko napotykam jej spojrzenie, schodzi ze mnie napięcie.
- Podoba mi się. – Tris uśmiecha się lekko i staje na palcach żeby pocałować mnie w policzek. Nachylam się aby jej to ułatwić i znowu obserwujemy dno przepaści. – Tobias, nie możemy pozwolić, żeby w tym roku to się wydarzyło. – Marszczę brwi nie rozumiejąc o co jej chodzi. Jedno spojrzenie na rzekę i już wiem co ma na myśli.
- Nie wydarzy się. Przysięgam Ci. Teraz wszystko jest inaczej. – Biorę głęboki oddech i powoli odrywam ręce od barierki. Łapię Tris za rękę i też ją do tego zmuszam. Patrzy na mnie niezrozumiale. – Mając na myśli wszystko… mam też na myśli nas. Nie chcę, żebyś dłużej była moją dziewczyną. – Wyduszam to z siebie z wielką trudnością i obserwuję jak oczy Tris się rozszerzają, a usta otwierają w zdziwieniu.


Matko nigdy nie spodziewałam się takiego odzewu w komentarzach! <3 Dziękuję :*****

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział. Zwróciłaś uwagę na wiele drobiazgów, które oddają klimat oryginalnych cześci. Super scena z Christiną wyszło mega wiarygodnie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) chcialabym napisac wiecej, ale nie wiem co. Nie dosyc, ze dobrze pociagnelas dalej te historie to piszesz tak, ze za kazdym razem chce sie wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W takich momentach się nie kończy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Koncówka bardzo mi się podobała.., oczami wyobraźni widziałam jak Tris zamiera przeczuwając jak zwykle coś złego zamiast dobrego. Świetnie to oddałaś! Na prawdę bardzo lubię to w jaki sposób piszesz.

    OdpowiedzUsuń