czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 10.

Tris
- Tris, możesz mi podać inną wsuwkę? – odchodzę od Cary i spełniam jej prośbę. Rozglądam się za potrzebnym jej przedmiotem. Dziwnie się czuję chodząc, nie jestem do tego przyzwyczajona, biorę pudełko ze wsuwkami. Shauna ma srebrny cień do oczu i idealną ilość maskary, nie jest jej za dużo, ale też nie jest niewidoczna. Cara nakłada jej czerwoną szminkę, której kolor idealnie do niej pasuje i nie jest za bardzo uderzający. Jej blond włosy są związane w kok a po bokach jej twarzy zwisają dwa loczki.
- Wyglądasz przepięknie, Shauna. – uśmiecham się do niej.
- Jesteś następna Tris! – Zaczyna się śmiać z mojej reakcji, która prawdopodobnie zmieniła się z zachwytu w przerażenie. Wracam myślami do czasu kiedy pierwszy raz miałam na sobie makijaż, to było z Christiną. Uśmiecham się do swoich wspomnień, cały czas pamiętam jaki był jej wyraz twarzy i jak zabójczo wyglądała z eyelinerem w ręce. Cara ma włosy związane w warkocz, lekko nałożony niebieski cień do oczu i maskarę. Jestem prawie pewna, że nałożyła sobie sztuczny połysk, ale nie pamiętam. Shauna jej pomaga podczas gdy ja powoli biegam bo pokoju, cały czas zszokowana jak to możliwe że już chodzę.
Słyszę jak ktoś puka do drzwi, otwieram i ukazuje mi się uśmiechnięty Zeke.
- Nie możesz widzieć panny młodej! – krzyczę i rzucam się na niego ze śmiechem jednocześnie wypychając go z pokoju na korytarz.
- Chciałem tylko wam przypomnieć, kochane panie, że zostało pół godziny. – wygląda na szczęśliwego, ale widać że jest też trochę zdenerwowany.
- Wszystko w porządku?
- Jasne, tylko trochę dziwnie się czuję odkąd tutaj wróciliśmy, do Nieustraszoności. Rozumiesz? – kiwam głową, rozumiem. Szybko uporaliśmy się z przeniesieniem potrzebnych rzeczy na ślub. Na razie nie zostajemy tutaj na dłużej, zaraz po uroczystości ślubnej z powrotem wracamy do Agencji. Wszystko musi zostać załatwione tam na miejscu. Zostało jeszcze wiele niewyjaśnionych spraw, które trzeba jak najszybciej rozwiązać. Kiedy tu wróciliśmy cała jama była udekorowana, a bar został otwarty, żeby rozdawać drinki. To miejsce owszem, wygląda inaczej, ale cały czas czujemy jego prawdziwy klimat. Zeke macha na pożegnanie, a ja wracam do pokoju.
- Okay Tris, teraz ty. – Cara uśmiecha się i sadza mnie na krześle. – Jednakże, nie wiem czy jestem wystarczająco w tym dobra... Ja chyba się nie znam na makijażu…
- O co Ci chodzi? – pytam, nic nie rozumiejąc. Cara drapie się po brodzie i odwraca do Shauny.
- Shauna czy mogłabyś zrobić to za mnie? – Shauna wzrusza ramionami jakby miała powiedzieć „Po co nawet pytasz?” i z uśmiechem do mnie podchodzi.
- Jest tylko jedno…
- Cara, Shauna w co wy sobie pogrywacie?! – mówię, czuję się coraz bardziej zirytowana ich zachowaniem.
- Ona, może to zrobić. – Cara mówi podchodząc do drzwi. Posyła mi oczko i pcha drzwi tak, że otwierają się na całej szerokości, a w nich… a w nich stoi Christina.
- O mój Boże! – krzyczę i biegnę do niej. Potykając się i uważając żeby się nie wywalić, ponieważ moje nogi nadal są niezbyt zdolne do użytkowania. Christina mnie łapie i przytula, a ja zaczynam płakać. Ona tu jest. Mam swoją najlepszą przyjaciółkę z powrotem. Odsuwa mnie od siebie i wyciera łzy spod moich oczu.
- Oj no weź, czas aby skończyć twój makijaż! – Typowa Christina, myślę i się śmiejąc się zmierzam do stołu z potrzebnymi rzeczami. W jej oczach również pojawiają się łzy i obie śmiejemy się i płaczemy jednocześnie. Po bardzo, bardzo wylewnym przywitaniu, zasiadam na fotelu. Pierwsze co robi to warkocz, jestem z tego zadowolona, bo moje włosy nadal są króciutkie. Potem używa czarnego eyelinera, maskary i dodaje błyszczyk do ust. Przez cały ten czas Cara i Shauna rozmawiają gdzieś w głębi pokoju.
- Jak było w Dallas? – pytam Christinę gdy po raz kolejny sprawdza czy dobrze zrobiła mi makijaż.
- Idzie im bardzo dobrze. Ich działania zmierzają w dobrą stronę, ale jak na razie liczba dobrych genów się raczej zmniejsza niż zwiększa. W Dallas serum zostało wprowadzone i podaje się je ludziom, aby zakochiwali się odpowiednich osobach. To jest w sumie jak zmuszanie do rodzenia dzieci. Są tam traktowani jak zwierzęta. – wygląda na złą, ale kręci głową. – Zdecydowaliśmy pogadać z nimi o tym niż potem robić jakieś drastyczne rzeczy i teraz eksperyment został wstrzymany. To jak na razie duży krok, Tris. – uśmiecha się do mnie a ja oddaję uśmiech. – A teraz spadaj, ja też muszę sobie zrobić make-up. – śmieję się i schodzę jej z drogi. Christina ma na sobie zieloną sukienkę więc musi dobrać sobie odpowiednie kolory.
- Wyglądasz fantastycznie. – mówię, wówczas Christina przygląda mi się dokładniej.
- Masz coś do ukrycia. – O nie, to wszystko o czym myślę, bo Christina już mnie rozgryzła.

- TY I TOBIAS TO ZROBI-… - zatykam jej usta ręką. Spogląda na mnie pytająco, a ja daje jej tą satysfakcje i kiwam głową. Piszcząc cichutko mówi, że czas na zdjęcia. Shauna stoi ze mną na środku, po mojej prawej stronie jest Christina koło Shauny staje Cara. Ustawiamy samowyzwalacz i aparat zaczyna robić serie zdjęć. Po skończeniu sesji Christina podbiega do aparatu i obiecuje nam wszystkim te zdjęcia oprawione w ramkę.




2 komentarze:

  1. Wspaniały wspaniały najwspanialszy!!!!
    Kocham. Jak zwykle z resztą.
    Kiedy następny? Kiedy nie ma rozdzialu czuję pustkę... :(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń