środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 24.

Tobias
Od poronienia minęło już parę tygodni. Tris w ostatnich dniach czuje się coraz lepiej. Ja po prostu staram się o tym nie myśleć. Gdy Tris zobaczyła Shaune na jej twarzy znowu pojawiło się cierpienie, ale wtedy górę wziął instynkt nabyty w Altruizmie i Tris całą swoją uwagę poświęciła właśnie jej.  Po 'TYM' zdarzeniu, próbowałem na wszelkie sposoby zainteresować czymś Tris, żeby odpędzić jej myśli od tego tematu. Między innymi tym, że coraz bliżej jest spotkanie najważniejszych osób z każdej frakcji. Wybierzemy około 15. Na zebraniu będziemy głosować odnośnie przywódców, i całego systemu frakcji.
Ale zanim to wszystko się wydarzy, otrzymaliśmy wiadomość. Wiedziałem, że to się stanie, ale to nie oznacza, że tego chciałem. Wszystkie informacje zawarto w liście. Przypominam sobie swoją rozmowę z Tris:
- Musimy jej pomóc. – Jej słowa wciąż krążą w mojej głowie.
- Tris nie możemy po prostu zacząć tutaj od nowa? Niedługo zjawią się nowicjusze. Nie możemy tego przegapić. 
- Tobias, będziemy mogli ich zobaczyć za rok, a Christina jest w tej chwili torturowana. – Lubię Christinę, wyrosła z bycia szczerym dupkiem  i zaprzyjaźniliśmy się. Jednak zawarliśmy niepisaną umowę aby chronić Tris, i myślę, że nie spodobałoby się jej to, że pozwalam Tris wejść w sam środek groźnej misji
.                                                                    W tej chwili pakujemy swoje torby. Właśnie zasuwam swoją gdy podnoszę wzrok na Tris. W pełnym skupieniu wyciąga potrzebne jej ubrania z szafy i wkłada je do bagażu podręcznego.
- Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem, Luna  uwięziła Christinę a my mamy ją odbić, tak? – mówię do niej, jednocześnie zasuwając torbę.
- Tak, myślę, że cała podróż zajmie nam 3 dni. Oczywiście jeśli wszystko się powiedzie. – widzę pojawiające się na jej czole zmarszczki.
- A jednak się boisz. Wiem, że ją kochasz ale może lepiej będzie jeśli zostaniesz, a ja pojadę z innym ich stamtąd wyciągnąć.
- Tobias, już to przerabialiśmy. Nie mam zamiaru siedzieć w bezruchu podczas gdy moja przyjaciółka jest w tej chwili torturowana. – patrzy na mnie groźnie.
- No dobra, tylko się upewniam. – mruczę pod nosem zarzucając sobie obie nasze torby na ramiona. – Chodź, bo się spóźnimy. - mówię nadal na nią nie patrząc.
- Nie gniewaj się. – Tris podchodzi do mnie i lekko całuje w usta. Sam dotyk jej warg powoduje, że rzucam obie torby z powrotem na podłogę i jedną ręką obejmuję ją w tali a drugą wplatam jej we włosy. Pospiesznie oddaję pocałunek. Zaczynamy szybciej oddychać, a dłoń Tris wędruje mi za podkoszulek. – Tobias… - jej głos jest słaby. Uśmiecham się, zadowolony, że tak na nią działam. – Chyba nie powinniśmy teraz… - przesuwam ustami po jej szyi i znowu przyciskam je do jej warg, nakazując przestać jej mówić.
- Bzdura. – szepczę jej w usta i równocześnie przyciskam Tris do ściany. Zabieram się do rozsuwania zamka przy jej bluzie, ale ona chwyta mnie za ręce. Całuję ja w czubek nosa i wykorzystuję to, że jestem silniejszy. Wykręcam swoje nadgarstki i przyciskam jej dłonie do bioder, wciąż ją całując. – Nie powstrzymasz mnie. – mówię jej prosto do ucha lekko je przygryzając. Oboje zaczynamy dyszeć.
- To się jeszcze okaże. – czuję jak się uśmiecha i przygryza swoimi zębami moją wargę. Teraz to ona doprowadza mnie do szaleństwa. Poluźniam chwyt i rozkoszuję się jej bliskością. Tris wykorzystuje to, że mnie rozproszyła i z całej siły mnie odpycha. Patrzy na mnie wyzywającym wzrokiem, ukazując zęby w szerokim uśmiechu. Śmieję się, podchodzę do niej i lekko całuję w policzek.
– Za około 5 minut przyjeżdża pociąg. Tobias, proszę, nie chcę się spóźnić. – przypomina. Teatralnie wzdycham, podnoszę torby z ziemi i podaję jej rękę. 
                                                               ***
Tris ściska mi rękę, podnoszę wzrok i widzę jak przygryza swoją wargę. Stoimy naprzeciwko torów. Musimy wrócić do Agencji spotkać się z Philem, liderem Wiernych.
- Tris, na pewno chcesz to zrobić? – słyszę łomot pociągu i widzę jak światła reflektorów przecinają ciemność.
- Tak. Uspokój się Cztery. – Przewraca oczami po raz kolejny słysząc to pytanie. Uśmiecham się na to w jaki sposób wypowiedziała moje drugie imię. Właśnie teraz widzę Tris, którą kiedyś spotkałem: odważną, pełną poświęcenia dziewczynę. To jest ktoś w kim się zakochałem. 
Tuż przed tym jak wskakujemy do pociągu szepczę Tris do ucha:                                           - W pociągu dokończę to, co zacząłem w mieszkaniu. – I przelotnie całuję ją w kącik ust, dając do zrozumienia co miałem na myśli. Mimo szumu wiatru udaje mi się dosłyszeć jej śmiech.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny rozdział! Świetnie, że Tris i Cztery ruszają razem na misje. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń