środa, 15 lipca 2015

Rozdział 21

Tobias
Budzę się słysząc krzyki Tris, ten dźwięk przyprawia mnie o dreszcze. Podrywam się do góry i w ciemności próbuję ją dostrzec. Gdy mój wzrok już się przyzwyczaja, zauważam ją na skraju łóżka. Krzyczy i płacze. Trzęsie się jakby została poddawana elektrowstrząsom. Natychmiast się nad nią pochylam i próbuję obudzić. 
-Tris. – szarpię ją lekko, ale widzę, że jest coraz gorzej. – Tris! – szturcham ją mocniej. Jest cała mokra od potu i zaczynam się o nią martwić. – TRIS! – I nagle otwiera oczy. To co w nich widzę mnie przeraża. Cierpienie, ponadludzkie cierpienie. Jaki sen mógłby doprowadzić ją do takiego stanu? Nawet nie chcę sobie wyobrażać. Przytulam ją i szepczę uspakajające słowa.
- Tobias? – słyszę jej cichy głos.
- Już wszystko w porządku. To był tylko sen. – głaszczę ją po plecach.
- Tak… tylko sen. – Wciąż jeszcze nie wyszła z szoku.
- Chcesz się przejść? Napić wody? – tylko kiwa głową w odpowiedzi. Podnosimy się powoli i ubieramy buty. Obejmuję ją w talii bo mam wrażenie, że w każdej chwili może upaść na podłogę. Zostawiam ją bezpieczną przy drzwiach, żeby miała czas ubrać kurtkę a ja idę po butelkę z wodą. Zamykam drzwi na klucz i dopiero teraz przychodzi mi na myśl żeby sprawdzić, która jest godzina: 5:30. Idziemy z Tris na dach budynku. Gdy docieramy na szczyt, od razu uderza mnie zimny podmuch wiatru. Nie podchodzę pod barierkę tylko siadam opierając się o jeden wystających kominów. Tris w milczeniu siada koło mnie.
- Opowiesz mi o czym był sen? – pytam, patrząc jak słońce powoli rozjaśnia horyzont. Tris natychmiast się spina i podciąga kolana pod brodę.
- O Tobie. I Marcusie. – mówi krótko i zwięźle. Na dźwięk jego imienia przechodzi mnie dreszcz. Zaczynam powoli rozumieć co musiało się jej śnić. – Bił Cię. Straciłeś przytomność.Nie mogłam nic zrobić. – łza spływa jej po policzku, ale wzrok jest twardy, utkwiony w czymś w oddali. O nie, nie chciałem żeby do tego doszło. Nie chcę, żeby płakała z mojego powodu. Przytulam jej małe ciało i głaszczę po blond włosach, które sięgają już poniżej ramion. Znowu przypomina dziewczynę, którą poznałem na inicjacji.
- To nic. Nikt nie wpuści go do miasta. To tylko sny. One ukazują nasze najgłębiej ukryte obawy. – Przyjmuje moje słowa w milczeniu. Nagle uśmiecha się i patrzy na coś w oddali. Słońce wyłoniło się zza horyzontu już prawie w całości i teraz rzuca pomarańczową poświatę. Piękne. Tris wstaje i wyciąga do mnie rękę. Chwytam ją z lekkim niepokojem.
- Co zamierzasz zrobić?
- Po prostu mi zaufaj. – uśmiecha się do mnie i zamyka mi oczy. – Nie otwieraj. – Całuje mnie w kącik ust i ciągnie powoli do przodu. Czuję jak wiatr się wzmaga. – Nie bój się. – Chyba już się domyśla, że wiem co kombinuje. Bierze moje ręce i kładzie je na metalowej barierce. Wciągam głośno powietrze. – Otwórz oczy. – mówi szeptem. Spoglądam na nią, nie na widok, który się przede mną rozciąga. Wtedy już na pewno spanikuję. Patrzę w jej wielkie oczy i ją całuję. Przyciąga mnie do siebie jak zwykle zaskakując mnie swoją siłą. Czuje jak się uśmiecha. Odrywamy się od siebie ale ja nadal nie otwieram oczu. Biorę głęboki oddech i odwracam głowę. Spoglądam przed siebie.
Zaciskam dłonie mocniej na lodowatej barierce i czuję tego powodu dotkliwy ból. Tris powoli odrywa moje ręce od metalu i splata je ze swoimi. Opiera się o mnie plecami i wpatrujemy się w ten piękny widok.
- To nie takie straszne prawda? – pyta, głośno nabierając powietrza.
- Mhm. – mruczę spięty. – Co Cię tak wcześniej zainteresowało? - pytam, próbując zmienić temat i czymś zająć moje myśli.
- To. – pokazuje palcem ciężarówki Serdecznych. – Codzienna dostawa. To z nimi przyjeżdżają do miasta Altruiści, żeby budować. – Nie wiem dlaczego, ale przy tym zdaniu zaciska pięści na mojej kurtce. – Kiedy będą wybory dowódców?
- Za około 5 miesięcy. Jak widzisz, Altruiści muszą doprowadzić się do porządku, Erudycja naprawić wszystkie urządzenia zniszczone w ich siedzibie i przy okazji zdemontować wszystkie kamery na terenie całego Chicago.
- Agencja już nie będzie ingerować w nasze sprawy, prawda?
- Nie. – odpowiadam. – Nie mają tutaj władzy. Już nie. Na razie wstępnie ustaliliśmy, że w każdej z frakcji wybierzemy 3 ludzi, którzy będą rządzić w każdej z nich. A żeby zapobiec nowym konfliktom, będą organizowane spotkania rad. Nawzajem będziemy się obserwować i co 2 miesiące robić sobie nawzajem kontrole. – Tris nic nie wie, ponieważ nie chciałem ją tym wszystkim obciążać ze względu na ciąże. Zaczynam się robić zbyt opiekuńczy. Krzywię się na tą myśl. Tris podnosi głowę do góry i przygląda mi się oczekując wyjaśnienia mojej miny.
- Jestem dla Ciebie zbyt pobłażliwy. Muszę Ci pozwalać na więcej, bo inaczej ode mnie uciekniesz. – mówię uśmiechając się zgryźliwie.
- Popieram. – Tris zaczyna się śmiać, odwraca się w moją stronę i przytula się mocniej. Potem po prostu podziwiamy wschód słońca.
Gdy jesteśmy już z powrotem w pokoju, zaczynam przygotowywać śniadanie.
- Czego sobie życzysz? – mówię siląc się na poważny ton.
- Hmm, sam wybierz. W końcu to ty jesteś kucharzem. – Tris uśmiecha się i do mnie podchodzi. Obejmuje mnie od tyłu.
- W ten sposób nie dam rady. Za bardzo mnie rozpraszasz. – patrzę na nią z udawaną urazą, ale gdy widzę jej minę zaczynam się śmiać.
- No dobra, jestem za bardzo głodna, żeby zaryzykować utratę posiłku ugotowanego przez mistrza kuchni Nieustraszonych. – W obronnym geście podnosi ręce do góry i robi krok w tył. Jestem trochę rozczarowany jej wyborem, ale odwracam się i kontynuuję przygotowywanie śniadania. ‘Muszę opatentować przepis na ciasto czekoladowe’ myślę, jednocześnie przyglądając się jak Tris kładzie się na łóżku i zaczyna przeglądać jakieś stare gazety.


Troszkę informacji co i jak. ;) Hope you like it! :D Jak się podoba do tej pory? :) ;D

2 komentarze:

  1. Rodział super i jestem zadowolona że Tris a szczególnie Tobias znów zachowują się tak jak dawniej (chodzi mi o charaktery). Jeszcze trochę trzeba nad nimi popracować ale i tak jest świetnie! Pisz dalej bo idzie ci coraz lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Fajnie pokazujesz ich charaktery ;) Podoba mi się to, jak Tobias pociesza Tris. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń