Tobias
- Tris, wstawaj. – mówię znudzonym głosem. Od pół godziny
próbuję zwlec ją z łóżka. Mamy dzisiaj w planach niespodziankę dla nowicjuszy.
- Minuta – Przeciąga samogłoski i wbija twarz w poduszkę.
Minęło 14 dni nowicjatu, w końcu musiało się to stać. Zbuntowała się i nie ma
zamiaru wyjść spod kołdry. Gdyby nie dziecko, w tej chwili pociągnąłbym za
prześcieradło i zwalił ją na podłogę.
- W tej chwili – rozkazuję i podnoszę się na nogi. – Jeśli
nie wstaniesz pójdę złożyć zażalenie do lidera frakcji.
- Śmiało, możesz zacząć prowadzić monolog. – Tris śmieje się
w poduszkę i przekręca w moją stronę. Gdy tylko widzę nadarzającą się okazję,
błyskawicznie łapię ją za ręce, które wystawiła nad głowę żeby się rozciągnąć i
siłą sadzam ją na skraju łóżka.
- Sama dałabym radę. – mamrocze zdegustowana. Łapie mnie za
szelki od spodni i ciągnie w dół. Nie mogąc pozwolić aby moje spodnie
wylądowały u stóp, automatycznie kucam. Teraz znajduję się na wysokości jej
twarzy. Cmoka mnie głośno w usta.
- To było dziwne. – stwierdzam zaskoczony.
- Chciałeś powiedzieć sprytne. – uśmiecha się poprawiając
włosy.
- Może – pomagam doprowadzić jej fryzurę do porządku i
wstaję przelotnie całując ją w czoło. – Koniec wygłupów. Dzisiaj zrobimy im podchody.
- Twój pierwszy raz? – pyta, przechodząc do części
kuchennej.
- Dadzą sobie radę. – odpowiadam wymijająco. Nie muszę jej
mówić, że nie wiem czy cała ta zabawa się uda.
- W takim razie… dobrze. – mówi, nie wiem dlaczego,
rozbawiona.
- Co – nie akcentuję pytania.
- Masz 5 minut – Tris zajada się drożdżówką
- Najwyżej to będzie ich wina. Mogli nie przychodzić o tak
wczesnej porze. – niewinnie wzruszam ramionami.
- Ja nie będę oszukiwać swoich nowicjuszy i mam zamiar
zdążyć, dlatego albo zabierasz się ze mną, albo cię tutaj zostawiam. – zarzuca
bluzę na ramiona i zaczyna iść w kierunku wyjścia.
- Przed chwilą nie chciałaś wyjść z łóżka. – burczę, wkładam
do ust kawałek bułki i truchtem dołączam
do Tris.
***
Tris wchodzi do małego pomieszczenia wielkości naszych
starych sal lekcyjnych. Oprócz starego projektora oraz zatkniętego za pasek
moich spodni pliku kartek nie ma tu nic. Podchodzi do mnie, a transfery
dołączają do reszty pod ścianę. To zabawne jak Tris może się zmienić. Rano nie
miała na nic ochoty. Oprócz żartów oczywiście. A teraz stoi tu poważna jakby
ktoś umarł. Na jej biodrach wisi pas, z tyłu ma przyczepiony do niego nóż, z
boku zwisa kabura z bronią w środku. Ta wersja Tris zawsze będzie mi się
podobała. Włosy nieco zasłaniają jej twarz i zmuszam się aby trzymać ręce przy
sobie.
- Dzisiaj się pobawimy. – informuję nowicjuszy. – Podchody,
to jest to czym się dzisiaj zajmiemy.
Nastolatkowie patrzą na mnie wyczekująco, aż będę
kontynuował.
- Po siedzibie rozstawione są podpowiedzi. Jest ich mało,
więc bądźcie spostrzegawczy. Waszym celem jest zlokalizowanie 3 skrzynek.
Następnie musicie odnaleźć nas. – Tris bardzo skąpo tłumaczy zasady. –
Podzielcie się na grupy. Transfery na dwie i urodzeni tutaj też na dwie. Macie
nauczyć się współpracy. Każda niesubordynacja będzie karana.
Podchodzę do nowicjuszy i każdemu rozdaję po jednej kartce.
- To mapy naszej siedziby. Znajdźcie coś do pisania i jeśli
ktoś do nas dotrze, zaliczymy mu zadanie tylko wtedy gdy na kartce będą
zaznaczone miejsca spoczynku skrzynek. – mówię.
- Zrozumiano? – pyta Tris, mierząc ich wzrokiem.
Rozlegają się pojedyncze pomruki, po chwili stoją przed nami
grupy po sześć do ośmiu osób.
- Za dziesięć minut ktoś otworzy tą salę. To znak na
rozpoczęcie zadania. Zapamiętajcie jedno. Praca zespołowa. – przypominam,
otwieram drzwi i wychodzę za Tris. Przekręcam kluczyk w zamku i chowam go do
spodni.
- Nikt im nie otworzy, prawda? – Tris patrzy na mnie
karcąco, ale w kącikach ust czai jej się uśmieszek.
- To w tym schowku ktoś jest? – pytam udając zaskoczonego i
również się uśmiecham.
- Trzy osoby mają zegarek na ręku, będą aż tak domyślni? –
Tris ignoruje moje pytanie. Ruszamy ciemnym korytarzem do umówionego pomieszczenia.
- Gorzej dla nich jeśli nie – odpowiadam tylko i splatam jej palce z moimi. Przyjemne
iskierki przebiegają po mojej skórze. Po kilku minutach marszu wchodzimy do
pokoju kontrolnego, Gus i Anderson jak zwykle siedzą rozwaleni na krzesłach,
ale na nasz widok momentalnie się prostują. Tłumię uśmiech.
- Coś się dzieje? – Gus wstaje zaniepokojony. Podchodzę do
niego i ściskam mu rękę. Już się przyzwyczaiłem.
- Nie, ale przejmujemy wartę – na moje słowa Anderson
krztusi się kawą i szeroko uśmiecha do Gusa – Myślę, że zajmie nam to cały
dzień. – kończę. Gdy widzę spojrzenie młodszego kolegi Gusa ledwo co zachowuję
powagę. Jego spojrzenie jest mordercze i nie wiem co by się stało gdyby Gus się
teraz odezwał.
- Okey – mówi i patrzy na Andersona zniesmaczony. Ten
natychmiast się rozluźnia i uśmiecha
- To my już idziemy – młody mówi szybko i ciągnie Gusa za
rękę. On chyba zrobi wszystko, żeby tylko urwać się z pracy. Chłopaki zamykają
drzwi a ja obracam się i patrzę na Tris.
- Nie wiem co o tym sądzić – zaczyna – Oni…?
- Nie! – zaprzeczam, szeroko otwierając oczy – Gus ma
dziewczynę! Co do Andersona pewny nie jestem. Ale on po prostu nie chce tu
siedzieć. – Tris uśmiecha się zakłopotana.
- Chociaż, gdybym patrzył na to z innej perspektywy to
faktycznie, stwierdziłbym to samo co ty. – stwierdzam. Zerkam na zegarek i
unoszę brwi zdziwiony. – Już 15 minut minęło. Zobaczmy co się u nich dzieje. –
siadam przed środkowym komputerem i umiejętnie wstukuję odpowiednią sekwencję.
Czuję ręce Tris na moich ramionach. Głowa mi drga ale tylko uśmiecham się sam
do siebie i kontynuuję pracę. Na każdym z komputerów pojawiają się obrazy z
wszystkich pokojów.
- Tutaj – mówi Tris, która nagle pojawia się po mojej lewej
stronie. Faktycznie, na monitorze pokazana jest komórka, w której zamknęliśmy
nowicjuszy. – Już coś wyczuwają.
- Taak… - przeciągam samogłoski. – Nie wszyscy.
Połowa siedzi oparta o ścianę i widzę, że zamykają im się
oczy. Dante i Brian gadają ze sobą stojąc pod drzwiami. Terry sprawdza zawiasy,
a Kira ogląda każdy kąt w pomieszczeniu.
- Myśli, że gdzieś schowaliśmy klucz? – Tris parska
śmiechem, a mnie zadziwia jej zachowanie. Obracam się na krześle w jej stronę.
– Co? – patrzy na mnie zdezorientowana. Trzęsę głową i wracam do obserwacji.
- Patrz – mówię. Do Terrego dołączył Ryan i próbują podnieść
drzwi, żeby wyskoczyły z zawiasów. Jednocześnie z Tris na siebie patrzymy i
wybuchamy śmiechem. Obraliśmy tą samą taktykę gdy Christina zamknęła nas w
pokoju w dniu naszego wesela. Kiedy widzę szczery uśmiech Tris, nie mogę się
pohamować i chwytam ją za ręce, przyciągam do siebie i namiętnie całuję. Tris
siada okrakiem na moich kolanach, jej dłonie wędrują po moim karku. Ten dotyk
przenika mnie do szpiku kości. Wsuwam jej ręce pod bluzkę i mocniej do siebie
przyciskam. Jej wargi są łapczywe, a ja staram się nadążyć i całować ją równie
żarliwie. Jej chwyt na moich włosach słabnie, marszczę brwi i patrzę na nią do
góry. Opiera swoje czoło o moje i szybko oddycha.
- To nic – mówię i całuję ją w policzek. Domyślam się, że Tris
się zmęczyła. Staram się nie myśleć o dziecku, bo tylko się denerwuję. Cały
czas mam wrażenie, że to nadal za wcześnie. Tris wtula twarz w moją szyję i
poprawia się na moich kolanach. Po chwili podnosi głowę, opiera się skronią o
mój policzek i patrzy w stronę ekranu.
- Nie ma ich – jej głos jest wyprany z uczuć, patrzy na mnie
poważnie i kiwa głową w stronę monitorów. Delikatnie zsuwam ją z nóg i cofam
nagranie.
- Ile my…? – zagaduję i uśmiecham się szyderczo.
- Przestań. – odpowiada i na jej twarz również wypływa
szeroki uśmiech. Docieram do kluczowego momentu. Terremu i Ryanowi udało się
ściągnąć drzwi z zawiasów, ale nadal ich nie otworzyli. Brian dokończył dzieła
taranując drzwi barkiem.
- Sprytnie – komentuję i szukam transmisji na żywo.
- Podzielili się według swoich upodobań – Tris pokazuje
palcem na poszczególne ekrany. Zamiast czterech grup, jest około 6 mniejszych i
większych.
- Zobaczymy, jak dalej sobie poradzą. – z zaciekawieniem
przyglądam się grupom.
- Obstawiamy? – Tris z powrotem usadawia się na moich
kolanach, obejmuję ją w pasie i patrzę jej przez ramię.
- O co zakład? – przechodzę do sedna
- Jak wygram, robisz mi masaż przez tydzień. – Jej stawka
mnie zaskakuje. – Ostatnio bolą mnie plecy – dodaje, naśmiewając się ze mnie.
- Dobrze… a jak przegrasz? – Tris nie odzywa się przez
chwilę, a mi przychodzi do głowy idealny pomysł. – Rzucę w ciebie nożami przy
nowicjuszach.
- Jeśli myślisz, że się ciebie boję, to grubo się mylisz. –
prycha i stuka palcem w ekran.
- Brian, Terry, Ryan i Emma – decyduje Tris. Zaciskam wargi,
bo to ja chciałem na nich postawić.
- Kira, Dante i Cat. – mówię. Raz się żyje.
- No to zaczynamy zabawę – podsumowuje Tris i zaczynamy
śledzić naszych faworytów.
Noooooooooooo :D Jeszcze jeden gotowiec i lecę ze swoimi świeżymi :D
Dzięki i do następnego :D
Aaa nareszcie jestem pierwsza. Propozycja z rzucanie nożami jest super. Naprawdę masz boskiego bloga i piszesz lepiej niż Roth. Nie wyobrażam sobie Niezgodnej bez Alive.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :D
Swietnie :) juz sie nie moge doczekac kolejnych czesci
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział!!!
OdpowiedzUsuńCzekalam czekalam i sie doczekalam jest super
OdpowiedzUsuńCzekalam czekalam i sie doczekalam jest super
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Nie mogę doczekać się kolejnych. Ostatnie dni jak maniaczka sprawdzamy czy już coś dodałaś ;)
OdpowiedzUsuńTo już jest nudne, bo kolejny fantastyczny rozdział napisałaś ;) :*
OdpowiedzUsuńSuper opisujesz chęmię między nimi. Jest namiętność, ale nie jest to nachalne! Dla mnie poprostu super!!!
Szkoda, że Tris nie będzie w niego trafiać tymi nożami :D
Super! Nie mogę sie doczekać jakichś nowych rozdziałów bo chociaż te gotowce są świetne to juz je znam i jestem bardzo spragniona czegoś nowego :) życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńOpisywana przez Ciebie Tris jest fajna, wolę ją niż tą z oryginału, tamta się ciągle umartwiała.
OdpowiedzUsuńA Cztery poprostu jest słodziak, ale taki męski słodziak :))
A i jeszcze jedno pozwalam sobie tu napisać. Dorwałam Twoje drugie opowiadanie na Watppadzie, poprostu wyśmienite. Sylwetki bohaterów, dilalogi, koncepcja mega!!! Jednak rozwalily mnie wewnętrzne rozterki Theo... Kiedyś będziesz słynną pisarką a my tu Twoje czytelniczki będziemy się chwalić, że poznałyśmy się na Twoim talencie pierwsze :)
OdpowiedzUsuńTaaaak... Super tak czytać pierwsze opowiadania wielkiej pisarki XD
UsuńSuper rozdział! Już nie mogę się doczekać kolejnego! Super że będzie coś świerzego!
OdpowiedzUsuńAda, na spokojnie aż będziesz miała wenę!
OdpowiedzUsuńCzasem tylko daj sygnał, że o nas pamiętasz :))