wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 67.

Tris
Z nieba leje się żar. Czuję, że mój podkoszulek jest już cały mokry. Za moimi plecami brzmią ciężkie oddechy nowicjuszy. Bieg trwa niecałe pół godziny, a ja już padam z nóg. Zaciskam pięści bo jestem na siebie zła. Nie mogę nic poradzić na mój brak energii a i tak wściekam się z tego powodu. Postanawiam zrobić przerwę na picie i zwalniam kroku.
- Pięć minut przerwy, napijcie się. – nastolatkowie wzdychają z ulgą. Unoszę oczy ku górze. Jeszcze parę miesięcy taka odległość była dla mnie niczym. Ocieram ręką czoło i sama odkręcam swoją butelkę z wodą. Łapczywie wypijam połowę jej zawartości i siadam na popękanym krawężniku. Dochodzi czwarta po południu. Cztery jest ze swoimi przy murze i pokazuje im zabezpieczenia. Wróci zapewne późno dlatego nie śpieszę się z powrotem do siedziby. Przed sobą mam obrzeża miasta. Szeregi jednorodzinnych, zniszczonych domków. Ciągną się przecznicami dookoła głównych zabudowań miasta. Na moje oko tylko w pięciu z nich ostały się szyby w oknach. Promień słońca kłuje mnie w oko. W przedostatnim budynku alejki światło odbiło się od szkła i błysnęło mi przed oczami, ale jeszcze na moment przed tym coś zobaczyłam. Daję głowę, że coś się tam ruszyło. Wstaję z krawężnika i przechodzę w cień. Nie mam pojęcia czy ktoś tam może być. Chyba nikt nie byłby na tyle nierozsądny żeby się tam ukrywać? Zaniepokojona podchodzę do nowicjuszy po drodze skanując resztę okolicy.
- Widzicie ten szereg domów? – patrzę w przeciwną stronę i zataczam ręką koło, które ciągnie się równolegle przez dwie przecznice a łączy przecinając podwórka po przeciwnych stronach. Potakują więc kontynuuję – Macie zrobić jeszcze 15 okrążeń. To jakieś 1,5 godziny biegu. Co 3 okrążenia możecie zrobić sobie przerwę na nawodnienie. Nie życzę sobie kantowania. Jeśli kogoś przyłapię to osobiście się z nim policzę.
- W jaki sposób? – Terry rusza brwiami w zabawny sposób i sprośnie na mnie patrzy.
- Czy ty nie myślisz o niczym innym tylko o twoich zboczeniach? – odpalam i uśmiecham się słodko. Rozlegają się pojedyncze chichoty i mimo, że Terry jest zakłopotany to tego nie pokazuje i nadal szczerzy się w głupim uśmiechu. – Zachowaj te fantazje dla swojego kolegi. – kończę sama zawstydzona tą kwestią. Chłopaki buczą na Terrego a ja odwracam się zanim zobaczą rumieniec na mojej twarzy. – Zaczynajcie! – wołam i odchodzę od nich kawałek. Nowicjusze zbierają się w grupki i zaczynają powolny trucht. Gdy znikają za zakrętem natychmiast ruszam w stronę końca przecznicy. Oglądam się jeszcze parę razy za siebie aby być pewną, że nikt za mną nie idzie. W połowie drogi, zza paska spodni wyciągam pistolet i zwalniam kroku. Prycham na myśl, co by zrobił Tobias gdyby mnie teraz zobaczył. Przyciskam się plecami do ściany budynku i delikatnie wychylam głowę w stronę okna. Nie mogę nic ujrzeć, ponieważ zasunięta jest zasłona. Schylam się do poziomu parapetu żeby nie było mnie widać i podchodzę do drzwi. Są drewniane, zatrzaśnięte na dwa zamki. Czekam parę minut aż mój oddech się uspokoi i nasłuchuję nowych dźwięków. Może i jestem na swoim terenie i wojna już się skończyła, ale nie znaczy to, że ktoś ze zwolenników starej wizji miasta się ostał. I nie wykluczone jest, że jest on niebezpieczny. Nie wychylając głowy zza ściany sięgam ręką do klamki, naciskam ją i tak jak się spodziewałam drzwi nie ustępują. Przez głowę przelatuje mi myśl, że powinnam była kogoś ze sobą zabrać. Upewniam się czy wszystko jest na swoim miejscu i w razie czego mogę sięgnąć po dowolną broń jaką mam przy sobie. Odbezpieczam pistolet i odsuwam się od budynku. Pewnie staję na dwóch nogach i strzelam w zamek. Klamka odskakuje w bok z metalicznym trzaskiem. Po czole spływa mi pojedyncza kropla potu. Nogą pcham drzwi do środka. W pomieszczeniu panuje półmrok a zimno bije od każdej z betonowych ścian. Staję w progu i uważnie się rozglądam. Wszystko wygląda jakby niedawno było używane. Na stole nie ma śladu kurzu, krzesła są na swoich miejscach a część kuchenna błyszczy czystością. Marszczę nos, nie podoba mi się to. Naprzeciwko mnie znajdują się schody na poddasze. Trzymając broń w gotowości rozglądam się za zejściem do piwnicy i sprawdzam szafę. Nie znajduję w niej nic oprócz starych płaszczy. Z góry dobiega mnie odgłos skrzypienia i od razu moja głowa podrywa się w miejsce z którego doleciał ten dźwięk. Ktoś stąpa po deskach. Najciszej jak potrafię przeładowuję broń, tłumię dźwięk za pomocą koca, który położony był na jednym z krzeseł.  Odkładam materiał na swoje miejsce i powoli wspinam się po schodach. Przeklinam w duchu gdy trzecia z kolei deska skrzypi pod moimi nogami. Zerkam do góry ‘I tak już pewnie wiedzą, że tu jestem. Nie mogę pokazać strachu’ Ostatnie schody pokonuję w biegu.
- Ręce do góry i pod ścianę! – krzyczę i sekundę potem wskakuję na ostatni schodek. Przez małe, trójkątne okno wpada tutaj zaledwie smuga światła. Hamuję odruch opuszczenia broni gdy zauważam dwójkę dzieci pod przeciwległą ścianą. Przed nimi stoi kobieta i zasłania je swoim ciałem. ‘ Kobieta + dzieci = …’ Czuję przeszywający ból przy podstawie czaszki. Kobieta krzyczy, jeszcze bardziej przyciskając do siebie synów, ktoś łapie mnie za kark. Prycham gdy czuję tak prymitywny chwyt. Wyrzucam prawy łokieć za siebie jednocześnie wsuwając piętę między nogi napastnika. Zahaczam stopę o jego nogę i szarpie do przodu. Mężczyzna wydusza z siebie ciężki oddech i przechyla do tyłu. Zaraz za mną znajdują się schody, więc szybko wyciągam rękę w jego stronę i łapię za kołnierz. Mocno ciągnę go do siebie i usuwam się z drogi, pada na podłogę twarzą do przodu.
- Nie ruszaj się. – mówię spokojnym głosem i celuję do niego z pistoletu. – Nie mam zamiaru Was skrzywdzić, ale jeśli mnie sprowokujecie, będę zmuszona się obronić.
Mężczyzna na podłodze wyciąga ręce do góry. Jedną z nich przeciera nos, na jego palcach widnieje krew. Marszczę brwi i chowam broń do kabury. Nie był mnie w stanie powstrzymać nawet gdy miał po swojej stronie efekt zaskoczenia więc prawdopodobieństwo, że teraz to zrobi jest poniżej zera. Cofam się o krok do tyłu.
- Czekajcie tutaj. Nie ruszajcie się ani nic nie planujcie, wiecie że nie dacie mi rady. – patrzę na kobietę znaczącym wzrokiem i zbiegam po schodach na dół. Zabieram ścierkę  i moczę ją zimną wodą z kranu.  Nie znam ich, ale nie mogę więcej patrzeć na takie sceny. Z powrotem wdrapuję się na piętro. Ponownie skanuję wzrokiem rodzinę. Mężczyzna przysunął się do kobiety, która pomaga mu zatamować krwotok. Podchodzę i wyciągam rękę z mokrą szmatą. – Proszę.
Szatynka patrzy na mnie niepewnie, po czym zabiera wilgotny okład z mojej ręki. Oceniam ją na jakieś 28 lat. Mężczyzna zapewne jest w jej wieku. Dzieci wyglądają na sześciolatków. Wycofuję się na bezpieczną odległość i zakładam ręce na piersi.
- Co tu jest grane? – pytam i unoszę brwi w oczekiwaniu na wytłumaczenie.


W końcu jest xd
Nooo.... xd Rozdział niezwiązany z ogółem ale mam nadzieję, że był ciekawy?
Proszę piszcie swoje opinie bo być może wypadłam z ich charakterów i znowu ich zniekształciłam (chociaż tutaj akurat tylko o Tris chodzi XD)

51 komentarzy:

  1. Eee tam, rozdział jak zwykle rewelka!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale co!? Gdzie ona jest! (Jak zwykle nie czytałam uważnie bo byłam taka podekscytowana XD)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ;) pisanie caly czas idzie ci swietnie. Czekam na wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to mnie zaciekawiłaś.., totalnie nie mam koncepcji! Ada super, dobry pod kazdym względem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ukrywam, że brakowało mi "4", ale pomysł i kunszt pisarski jak zwykle na bardzo wysokim poziomie :)
    Dzięki, że dodałaś!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy... a kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy... a kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  8. Codziennie śledziłam a wczoraj nie :( zaglądam a tu taka miła niespodzianka :)
    Czekam na jeszcze i jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny jak zawsze. Czekałam i czekałam i się doczekałam :) kiedy następny???? Piszesz świetnie dziewczyno. Chociaż proszę o wiece Tobiasa <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ada kiedy mniej więcej dodasz następną część ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział jak zwykle, charakter Tris jest bez zarzutu wiec nie musisz się przejmować ;) jedyne co to trochę brakowało mi 4 ale rozdział i tak oczywiście cudowny. Mam tylko cicha nadzieje ze na kolejny nie będziemy musieli czekać aż tyle bo nie wytrzymam, za bardzo mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W Kinie marzenie w Tarnowie grają wierną. A w tuchowie od kwietnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tam idę na 18 na Wierną :D

      Usuń
    2. które miejsce, który rząd? HEHE tak z ciekawości XD

      Usuń
    3. Właśnie Ada zamawiałaś przez internet ten bilet? Czy kupisz na miejscu???

      Usuń
  13. Ada napiszesz recenzję wiernej???Jak wrażenia? Ja niestety jadę dopiero dzisiaj na 18

    OdpowiedzUsuń
  14. I wspaniały rozdział jak zwykle!!! Myślę ze odpoczyne od 4 się przyda chociaż następny poproszę z nim:) Świetnie opisałaś Tris

    OdpowiedzUsuń
  15. Ada, jest szansa na Wielkanocny prezent w postaci rozdziału??

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem za! Już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  17. czekamy na "4" i dużo nowych rozdziałow.

    OdpowiedzUsuń
  18. Z racji tego , że mamy tu też fanów " Igrzysk Śmierci " ( Katniss ) Mam pytanie z innej beczki . Czy wy też uważacie , że Veronica Roth zkopiowala historie z Igrzysk ?


    Ada ja również czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie to nie prawda *

      Usuń
    2. Czy ja wiem historia jak historia ale porownaj Peete i Cztery. Peeta nie ma szans...

      Usuń
  19. Skopiowała a nie zkopiowała i NIE nie uważam tak

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też poproszę o kolejny, tak dawno nie było :( :(
    I jeszcze jedno proszę pisz dalej na Watpadzie opowieść o Theo i Shai, ale jest mega i będzie to strata jak zaprzestaniesz....

    OdpowiedzUsuń
  21. Odpowiedzi
    1. ...ale ze mnie blondynka... Juz podaje tytul "Dreams can come truth"
      Przepraszam, ze wczesniej nie ogarnelam, ze pytasz o tytul... Zbyt duzo ekscytacj Theo :D

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  22. W sensie tego o shai i theo????

    OdpowiedzUsuń
  23. Dokładnie to opowiadanie. Dla mnie jest mega realistyczny. Theo "jak żywy" te jego przemyślenia.., duzo radości mi dostarczają ;)) znaczy jestem sobie w stanie wyobrazić, że taki jest.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Pięknie piszesz <3. Taki ciąg dalszy jest o NIEBO LEPSZY. Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziewczyno weś coś dodaj!!! BŁAAAGAM!!!😫😫😫😫😫😫😫😫😫😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭

    OdpowiedzUsuń
  27. Popieram ! Już miesiąc prawie minął 😢😢😢 Miesiąc bez Niezgodnej 😣😣😣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie my umieramy gdzie Tobias i Tris TĘSKNIMY ♥♥♥♥

      Usuń
    2. Kiedy sie cos pojawi, bo sie juz doczekac nie moge heh ;)

      Usuń
  28. Kiedy wracasz z nową notką? Tęsknię :(

    OdpowiedzUsuń
  29. ...a i też czytałam to o SHEO...
    Dzieki dziewczyny za rekomendacje.
    Bardzo mi sie tez podobalo, ale tez przerwane :(

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak wszyscy to i ja ładnie proszę o aktualizacje. Dużo "4" <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ada , jeśli nie możesz / nie masz czasu pisać , to daj nam chociaż jakiś znak lub wyjaśnij sytuacje
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  33. No błagam napisz coś!!! Ja nie żyję bez Alive!!! Jeśli nie masz czasu lub masz jakieś problemy to chociaż napisz i postaraj się określić kiedy następny rozdział;) Proszę❤️

    OdpowiedzUsuń
  34. Hej żyjesz jeszcze? Daj chociaż jakiś znak... Tak długo juz nic nie wstawiłaś, my tu cierpimy. Odezwij sie!

    OdpowiedzUsuń
  35. Każdego dnia tu zaglądam i autentycznie BOJĘ SIĘ CZY COŚ CI SIĘ NIE STAŁO! Daj chociaż jakiś znak!!! ⚰⏳⏳⏳⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨⌨❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️😍💙♥️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙💙❤️💙💙💙❤️💙💙💙💙❤️💙❤️💙❤️💙💙❤️❤️❤️❤️♥️❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️❤️❤️⏳⏳❤️⏳❤️⏳❤️❤️⏳❤️💙💙❤️💙❤️💙💙❤️💙💙❤️💙❤️💙💙❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙❤️💙❤️💙❤️💙❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń